Najcenniejsze dzieła sztuki w Polsce – zagraniczni mistrzowie.
29 listopada 2021


Dama z gronostajem, Leonardo da Vinci, ok.1490, olej i tempera na desce, 54 cm x 39 cm, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie
Najcenniejsze dzieła sztuki w Polsce – zagraniczni mistrzowie.
Za dziełami sztuki znajdującymi się w zbiorach Polskich, zwykle kryje się zawiła historia przejęć, kradzieży i poszukiwań co związane jest z burzliwą historią wojen i okupacji naszego kraju. Szczególnie wyjątkowe koleje losu spotkały obrazy najcenniejsze z najcenniejszych, o których zdobyciu marzył każdy. Wiele obrazów zostało wywiezionych poza granice Polski i nigdy nie zostały odzyskane, istnieją jednak prace, które udało się uchować od grabieży lub z czasem udało się z powrotem sprowadzić do domu. Dlatego dziś, możemy cieszyć oczy wyjątkowymi dziełami największych mistrzów.
Rembrandt Harmenszoon van Rijn
W polskich zbiorach znajdują się trzy obrazy holenderskiego artysty, uznawanego za jednego z najwybitniejszych malarzy na świecie. Pierwszy, którego oryginalność zdaje się nigdy nie była kwestionowana to Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem wykonany w 1638 roku. Znalazł się w Polsce ze względu na fakt, iż został nabyty w Paryżu w 1774 roku przez Jana Piotra Norblina (a właściwie Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine), francuskiego artystę, który odbywał później służbę jako nadworny malarz u Czartoryskich. Kiedy Norblin wyjeżdżał z Polski przekazał obraz swojej uczennicy, Anetce z Tyszkiewiczów Potockiej, która kilka lat później zdecydowała się go przekazać w inne ręce [1]. I tak w 1813 roku obraz stał się częścią zbiorów księżnej Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej umieszczonym w Domku Gotyckim [2]. Warto zaznaczyć, że w tamtych czasach sztuka pochodząca z Niderlandów była w Polsce niebywale ceniona. Jak pisze Michał Walicki „Obrazy niderlandzkie dominują w inwentarzach szlacheckich i mieszczańskich w XVII i XVIII wieku. W wieku Oświecenia zainteresowanie nimi zdaje się przybierać na sile. Poprzednio napływ tych obrazów daje się wytłumaczyć kierunkiem polskich itinerariów podróżniczych oraz pośredniczącą rolą Gdańska, jako niepozbawionego znaczenia ośrodka handlu obrazami, skupiającego w znacznej mierze import polski. Teraz dochodzi do głosu kolekcjonerstwo świadome swych gustów i celów, to też tym bardziej godne jest uwagi utrzymanie się zainteresowań dla sztuki flamandzkiej i holenderskiej, której dzieła przeważają wyraźnie w większości formowanych ówcześnie kolekcji” [3].

Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, Harmensz Rembrandt van Rijn, 1638, olej na dębowej desce, 46,2 x 65,5 cm, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie
Obraz został wywieziony do Paryża po upadku powstania listopadowego, aby powrócić do Polski w 1876 roku [4]. Niestety w 1939 roku został zrabowany przez nazistów wraz z całą kolekcją Czartoryskich. Na szczęście, dzięki Karolowi Estreicherowi obraz po wojnie wrócił do Polski. Obecnie należy do zbiorów Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie [5].
Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem jest szczególnie wyjątkowym obrazem ze względu na fakt, iż jest jednym z zaledwie sześciu pejzaży olejnych jakie artysta wykonał. Przez długi czas obraz zwano Widokiem burzy jednak pod koniec XIX wieku zwrócono uwagę na postać nagiego człowieka na bydlęciu i udowodniono, że temat dzieła odnosi się do przypowieści o miłosiernym samarytaninie. Jak możemy przeczytać na stronie Muzeum Narodowego w Krakowie: „Rembrandt nie tylko ukazał epizod biblijny na tle pejzażu, ale bardzo ściśle powiązał go z tym pejzażem, a zmiany zachodzące w naturze odzwierciedlają to, co dzieje się w świecie ludzkim. Wiatr przepędza ciemne burzowe chmury odsłaniając niebieskie niebo. Burza i ciemność, będące symbolami zła, przemijają, a na równinę padają pierwsze promienie słońca, które symbolizują dobro. Podobnie dzieje się w świecie ludzkim – obojętność i brak zainteresowania drugim człowiekiem, przełamane zostały przez miłosierny czyn dobrego Samarytanina” [6].
Kolejne prace tego wspaniałego mistrza, jakie możemy podziwiać w Polsce to Starzec przy pulpicie oraz Dziewczyna w ramie obrazu (niekiedy nazywany Dziewczyna w kapeluszu) powstałe w 1641 roku. Warto je omówić razem, gdyż w zamyśle powstały jako pendant.
Obie prace są wykonane olejem na deskach topolowych i są przykładami portretów. Również w obu wypadkach znamienne jest wykorzystanie przez artystę iluzji optycznej. W przypadku portretu kobiecego jest to namalowanie ramy i umieszczenie na niej wysuwających się dłoni postaci podczas gdy w męskim portrecie zwraca uwagę pulpit umieszczony na granicy obrazu, z którego zsuwają się kartki, jakby niemal wkraczając w sferę odbiorcy. Obrazy poddawane były wielu renowacjom oraz badaniom, a dzięki wykorzystaniu rentgena wiadomo, że na płótnie z kobiecym portretem znajdują się pod spodem zarysy innej postaci, u której można się dopatrzeć kształtu głowy, kryzy i ramion.
Ich historia związana z Polską rozpoczyna się w 1777 roku, kiedy to, zostały nabyte od córki Friedricha Paula von Kameckego do zbiorów Stanisław Augusta Poniatowskiego [7]. Jak pisze Walicki: „W galerii królewskiej widziano różnymi czasy dziesięć obrazów, przypisywanych temu mistrzowi. Nie wszystkie z nich ocalały, nie w stosunku do wszystkich dało się utrzymać autorstwo van Rijna” [8]. W późniejszych latach, po śmierci Stanisława Augusta obrazy przechodziły z rąk do rąk, w odpowiedniej kolejności: Józefa Poniatowskiego, Marii Teresy Tyszkiewiczównej, Kazimierza Rzewuskiego, aż w końcu trafiły do zbiorów arystokraty i kolekcjonera Karola Lanckorońskiego. Niestety bogata kolekcja Lanckorońskiego, która zawierała w sobie dzieła wielu mistrzów, zwróciła na siebie uwagę nazistów w czasie II wojny światowej i została odebrana właścicielowi w 1939 roku, aby w 1944 przewieźć ją do magazynu niedaleko Salzburga, gdzie naziści gromadzili zrabowane dzieła sztuki [9]. Wiadomo również, że w 1945 roku skład został przejęty przez armię amerykańską, a obrazy trafiły na niedługi okres do Central Art Collecting Point w Monachium [10]. Niedługo, bo już na przełomie tego samego roku i 1946 ponownie znalazły się w Austrii. U schyłku lat czterdziestych XX wieku obrazy powróciły do Lanckorońskich, a Ci w obawie o dzieła zdeponowali je w skrytce jednego ze szwajcarskich banków w Zurychu. Obrazy zostały udostępnione dopiero w 1994 roku, gdy Karolina Lanckorońska podarowała je (wraz z wieloma innymi dziełami z kolekcji rodzinnej) do Zamku Królewskiego w Warszawie. Co ciekawe, dzieła te początkowo nie były uznane za prace Rembrandta.

Dziewczyna w ramie obrazu, Rembrandt van Rijn, 1641, olej na desce topolowej, 105,5 x 76,3 cm, Zamek Królewski w Warszawie
Długo postrzegano je jako przedstawienie żydowskiej narzeczonej (pt. Żydowska narzeczona) oraz jej ojca (pt. Portret ojca narzeczonej). Ze względu na fakt, że tak przewlekły czas przebywały poza zasięgiem badaczy oraz delikatnie odmienne elementy od większości twórczości Rembrandta, szczególnie w przypadku Dziewczyny w ramie obrazu (np. świeża i niemal idealizowana uroda modelki) nie brano obrazów pod uwagę podczas tworzenia spisów autentycznych dzieł malarza. Oczywiście w momencie, gdy prace zostały przekazane do instytucji państwowych dużo łatwiej było się pochylić nad badaniami nad nimi. Jednak tak naprawdę dopiero w 2006 roku prof. Ernst van de Wetering (specjalista z Rembrandt Research Project – projektu badawczego powstałego w 1968 roku mającego na celu zidentyfikować autentyczne prace holenderskiego malarza) wydał pozytywną opinię na temat tych dwóch obrazów, zaświadczając, iż autorem rzeczywiście jest nie kto inny jak Rembrandt [11]. Szczególnym wydarzeniem, będącym pewnego rodzaju wyraźną deklaracją przed całym światem sztuki była wystawa zorganizowana w 2006 roku w Museum Het Rembrandthuis w Amsterdamie z okazji 400-letniej rocznicy narodzin malarza na której pojawiły się polskie obrazy. Znamienny jest także fakt, iż wykorzystano w ramach promocji wystawy, właśnie podobiznę obrazu Dziewczyna w ramie obrazu (m.in. okładce katalogu, głównym afiszu itd.).

Uczony przy pulpicie, Rembrandt van Rijn, 1641, olej na desce topolowej, 105,7 x 76,3 cm, Zamek Królewski w Warszawie
Hans Memling
W Muzeum Narodowym w Gdańsku znajduje się prawdziwe arcydzieło z okresu schyłku średniowiecza, jedno z najwybitniejszych dzieł ukazujących scenę sądu ostatecznego, a także można pokusić się o zdanie, że również jedno z najwybitniejszych dzieł niderlandzkich na świecie w ogóle. Tryptyk przedstawia niezwykle rozbudowaną scenę sądu ostatecznego opisanego w Apokalipsie św. Jana. Centralnymi postaciami jest Jezus Chrystus odgrywający rolę sędziego oraz stojący poniżej Michał Anioł. Na prawym skrzydle ukazani zostali zbawieni podążający do Raju podczas gdy na lewym skrzydle widnieją potępieni strącani w czeluści otchłani piekielnych. Na rewersach skrzydeł przedstawiony został Angelo Tani (fundator dzieła) oraz jego żona Caterina Tanagli.
Tryptyk powstały w latach 1467-1473 przetrwał niezwykłe zawirowania losu, aby ostatecznie znaleźć się w dniach dzisiejszych w granicach Polski.

Sąd Ostateczny, Hans Memling, ok. 1467-1471. Panel, 242 × 180,8 cm i 242 × 90 cm (x 2), Muzeum Narodowe w Gdańsku
Fundatorem dzieła był Angelo di Jacopo Tani (bankier powiązany swego czasu z Medyceuszami) pochodzący z Florencji. Zamówione w Brugii dzieło miało zostać umieszczone we Florenckim kościele San Bartolomeo w Fiesole pod Florencją, a konkretnie w rodowej kaplicy fundatora – San Michele. Wiosną 1473 tryptyk został załadowany na pokład galeonu włoskiego Święty Mateusz (Saint Matteo), który wyruszał w podróż z Niderlandów. [12]. Niestety praca Memlinga nigdy nie dotarła do fundatora. Jak pisze ks. Bolesław Przybyszewski: „W tym czasie toczyła się na morzach wojna angielsko-hanzeatycka. Hanza zarządziła blokadę wybrzeży angielskich i jej jednostki morskie czuwały nad tym, ażeby żaden okręt nie dopłynął do Anglii. „Święty Mateusz” ufny w swą nietykalność, dlatego że na masztach miał neutralną flagę burgundzką, skierował swój bieg w stronę zabronionych brzegów. Z tego skorzystał pozostający w służbie Hanzy kaper gdański Paweł Beneke i ze swojej karaweli „Piotr z Gdańska” stoczył zwycięską bitwę z galeonem” [13]. Tym samym cały dobytek pochodzący ze statku padł łupem Beneke. Natomiast sam tryptyk po rabunku został podarowany przez załogę „Piotra z Gdańska” bazylice Mariackiej w Gdańsku (Bazylika konkatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku). I pomimo późniejszych nacisków ze strony papieża Sykstusa IV oraz wysoko postawionych osobistości nie zdecydowano się na zwrot dzieła prawowitemu właścicielowi. Co więcej, tryptyk Memlinga, mimo że w zawirowaniach losu kilkukrotnie przechodził z rąk do rąk to zawsze powracał do Gdańska. Pierwszej grabieży uległ w trakcie wojen napoleońskich, kiedy to w 1807 roku został zarekwirowany i przewieziony do Paryża, skąd w 1815 roku został zabrany do Berlina przez wojska pruskie, aby w 1817 znów powrócić do kościoła Mariackiego [14]. Następnie tryptyku nie ominęły masowe kradzieże z czasów II wojny światowej ze strony nazistów. Pracę wywieziono do Turyngii skąd w późniejszych latach została przejęta przez wojska radzieckie, które z kolei przeniosły ją do leningradzkiego Ermitażu – skąd ostatecznie powróciła do Gdańska w 1958 roku [15]. Warto wspomnieć, że Sąd Ostetczny w granicach Polski znalazł się już w 1956, ale został obiektem na Wystawie Dzieł Sztuki Zabezpieczonych przez ZSRR w Muzeum Narodowym w Warszawie, a dopiero potem zwrócono arcydzieło do pierwotnego miejsca [16]. Dziś oryginał Memlinga można podziwiać w Muzeum Narodowym w Gdańsku podczas gdy w bazylice znajduje się jego kopia.
Pomimo, że Sąd Ostateczny jako wybitne dzieło było niewątpliwie przedmiotem pożądania na co wskazuje choćby historia malowidła, autorstwo przez wiele lat nie było wcale oczywiste dla historyków sztuki, głównie dlatego, że na tryptyku nie widnieje żadna sygnatura mistrza. Pod uwagę jako autora brano różnych twórców niderlandzkich m.in. Jana van Eycka, Rogiera van der Weydena, Hugo van der Goesa, Alberta van Ouwetera czy Michaela Wolgemuta [17]. Po bardzo dokładnych analizach dzieła, Memlinga pod uwagę wziął Gustav Hotho w 1843 roku jednak dopiero w pierwszych latach XX wieku ta teza została utwierdzona przez Aby’ego Warburga i przekonanie to funkcjonuje do dziś [18].
Leonardo da Vinci
W zbiorach polskich, a konkretnie w Muzeum Narodowym w Krakowie znajduje się obraz uznawany przez wielu za jeden z najwspanialszych portretów na świecie – Dama z gronostajem. Wyjątkowy nie tylko dlatego, że jest jedną z niewielu zachowanych jakichkolwiek prac tak wybitnego twórcy jakim był Leonardo da Vinci, ale także z powodu nowatorskich rozwiązań jakie artysta zastosował, a które wcześniej były niespotykane w portretach.
Obraz przedstawia młodziutką Cecylię Gallerani, dwórkę i kochankę mediolańskiego księcia, Ludovica Sforzy. Co ciekawe, w górnym lewym rogu widnieje mylny napis „„LA BELE FERONIERE / LEONARD D’AWINCI”, który jest wynikiem błędnego zidentyfikowania portretowanej kobiety jako kochanki Franciszka I – Feroniere. Umieszczenie napisu zleciła księżna Izabela z Flemmingów Czartoryska, gdy obraz znalazł się w jej zbiorach w Puławach.

Dama z gronostajem, Leonardo da Vinci, ok.1490, olej i tempera na desce, 54 cm x 39 cm, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie
Warto zwrócić uwagę, że przedstawienie Gallerani kryje w sobie wiele szczegółów o niebagatelnym znaczeniu np. zwierzę, które trzyma. Początkowo różnie je identyfikowano m.in. jako łasicę, jednak w rzeczywistości zwierzę należy rozpoznać jako gronostaja. Jak można przeczytać w artykule Dama z gronostajem Izabeli Witkowskiej-Martynowicz: „Pierwsze hipotezy, że obraz przedstawia Cecylię Gallerani, pojawiły się dopiero ok. 1900 roku i wiązały się z trzymanym przez nią zwierzątkiem, którego grecka nazwa gale mogła sugerować nazwisko modelki. Ale dopiero wiele lat później przypuszczenie to potwierdziło odkrycie faktu otrzymania w 1488 r. przez Ludovico il Moro od króla Neapolu, Ferdynanda I, Orderu Gronostaja, co spowodowało nadanie mu przydomka ermellino bianco (biały gronostaj) [19].” W takim wypadku przedstawione zwierzę staje się symbolem miłości pomiędzy Gallerani, a księciem, miłości, która nie mogła być pokazana wprost ze względu na fakt, iż Sforza był w tym samym czasie zaręczony z Beatrycze d’Este. Innym ciekawym elementem są plecione linie haftowane złotą nicią, które należy spostrzegać jako swoistą sygnaturę malarza bowiem nazwisko Vinci pochodzi od vinchi czyli trzcin uplatanych na wsiach toskańskich, a które stały się jego godłem [20]. Co więcej zastosowane wzory odnoszą się do buddyjskiego węzła czang będącego symbolem szczęścia oraz długowieczności [21] co również można zinterpretować jako kolejny ukryty przekaz dotyczący tajemnej miłości dwójki kochanków. Na szczególną uwagę zasługują również zastosowane innowatorskie zabiegi przez da Vinciego, o których można przeczytać w artykule O jedynym w Polsce obrazie Leonarda da Vinci, Uwagi konserwatorów: “„Miękko skręcone ciało gronostaja i obrót torsu kobiety” to absolutna nowość w sztuce przedstawiania, nadająca kompozycji rytm i sugerująca ruch sylwetki kobiecej, obracającej się w przestrzeni po spirali odwrotnej w stosunku do układu ciała zwierzęcia – to prawie figura serpentinata włoskiego manieryzmu” [22]. Czas powstania Damy z gronostajem przypada również na czas zainteresowania da Vinciego optyką, stąd tak silna praca światłem w zestawieniu z bardzo ciemnym, jednolitym tłem tzw. camera obscura (łac. ciemna komunata) [23]. Taki zabieg może się kojarzyć z późniejszym charakterystycznym malarstwem barokowym opierającym się na silnych kontrastach światła i cienia.
Obraz powstał ok. 1490 roku i przebywał na dworze mediolańskim do czasu, gdy w 1492 roku Gallerani wyszła za hrabię Lodovico Carminati de Brambilla i przeprowadziła się do pałacu Carmignola, gdzie mieszkała aż do śmierci w 1536 roku [24]. Obraz, który znajdował się w jej posiadaniu zmienił lokalizację wraz z nią. Nie wiadomo jednak co działo się z obrazem przez ponad 250 lat po śmierci kochanki króla. Najprawdopodobniejsza wersja wskazuje na pozostanie obrazu w rękach spadkobierców Gallerani [25] – a zatem portret był prywatnym,
nieudostępnianym mieniem. Aż do czasu, kiedy to zakupił go polski książę Adam Jerzy Czartoryski w latach 1799-1801, który przybył wtedy do Włoch w celu spełnienia służby dyplomatycznej u króla Sardynii [26]. Portret przekazał swojej matce, a ona kilka lat później umieściła obraz wśród zbiorów w Domku Gotyckim w Puławach. Ze względu na dramatyczne okoliczności związane z powstaniem listopadowym dzieło zostało wywiezione do Hotelu Lambert w Paryżu, aby powrócić na tereny Polski w 1876 roku, tym razem jednak do zbiorów Muzeum Czartoryskich w Krakowie [27]. Po raz kolejny portret opuścił granice kraju w czasie II wojny światowej i trafił m.in. do prywatnej kolekcji Hansa Franka. Na szczęście Dama z gronostajem została zwrócona do Krakowa wraz z pierwszym transportem odzyskanych dzieł sztuki zorganizowanym w 1946 roku [28].
Claude Monet
Plaża w Pourville jest jedynym obrazem Claude Monet’a, jednego z prekursorów i zarazem najistotniejszych twórców impresjonizmu, znajdującym się w zbiorach polskich. Praca powstała w 1882 roku przedstawia nadmorski pejzaż rozciągający się w okolicach tytułowej wioski Pourville. Powierzchnia obrazu uwidacznia szybkie i swobodne ruchy pędzla oraz elementy płótna niepokryte farbą – cechy charakterystyczne dla malarstwa impresjonistycznego skupiającego się nad uchwyceniem danego momentu. Warto jednak zauważyć, że podjęty przez artystę temat jest pretekstem do zgłębienia innego zagadnienia – światła oraz jego właściwości, jak pisze Paulina Koch: „Plaża w Pourville jest zapiskiem malarskich poszukiwań Moneta, prób przetransponowania na język artystyczny wrażeń świetlno-kolorystycznych, odbieranych przez oko w określonych warunkach atmosferycznych i konkretnej porze dnia” [29].

Plaża w Pourville , Claude Monet, 1882, olej na płótnie, 60 × 73 cm, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Pierwotnym właścicielem obrazu został marszand malarza, Paul Durand-Ruel. Praca została od niego odkupiona (prawdopodobnie niedługi czas przed rokiem 1906 – czyli momentem, gdy znalazła się w zbiorach polskich) przez Paula Cassirera – berlińskiego handlarza dziełami sztuki, który w 1906 roku zorganizował w Poznaniu wystawę poświęconą twórczości największych nazwisk związanych ze sztuką impresjonistyczną m.in. Camille’a Pissarra, Alfreda Sisleya, Paula Cezanne’a, Auguste’a Renoira, Edgara Degasa, jak i oczywiście Claude
Moneta [30]. Jak można przeczytać w artykule Plaża w Pourville Claude’a Moneta znów w Poznaniu autorstwa M. Piotra Michałowskiego „Współorganizatorem tego pokazu w Poznaniu było działające tutaj niemieckie towarzystwo artystyczno-naukowe pod nazwą Deutsche Geselschaft für Kunst und Wissenschaften, Abteilung für Kunst und Kunstgewerbe, potocznie zwane Kunstverein Posen, które co roku przygotowywało rozmaite wystawy w salach muzeum, nie dysponowało bowiem własnymi pomieszczeniami. Obraz Moneta został zakupiony z wystawy przez to towarzystwo (za sumę 7000 marek) i złożony jako stały depozyt w muzeum poznańskim 12 lipca 1906” [31]. W czasie II wojny światowej obraz został przejęty przez nazistów i wywieziony do składów w Saksonii, aby potem został znaleziony przez Armię Czerwoną i wywieziony do ZSRR gdzie został przekazany do Ermitażu w Leningradzie [32]. Praca Moneta wróciła do Polski dopiero w 1956 roku w ramach rewindykacji. Szczególną datą w dziejach obrazu jest wrzesień 2000 roku, kiedy to został skradziony – praca została wycięta ze swoich ram i zastąpiona kopią. Na szczęście obraz został odnaleziony po dziewięciu latach, a sprawca ukarany za kradzież. Dzieło natychmiast zostało poddane zabiegom renowacji i powróciło w 2010 roku do Narodowego Muzeum w Poznaniu jednak należy podkreślić, że wartość obrazu znacznie zmalała (szacunkowo, aż o połowę) ze względu na poważne uszkodzenia, któremu uległ w trakcie kradzieży, a których niestety nie dało się naprawić – chodzi przede wszystkim o zniszczony podpis artysty, którego renowacja jest zakazana prawnie [33].
Warto wspomnieć, że w granicach Polski znajduje się jeszcze kilka wyjątkowo cennych prac m.in. Madonna pod jodłami Lucasa Cranacha starszego należąca do Muzeum Archidiecezjalnego we Wrocławiu czy obraz Ekstaza św. Franciszka El Greco przebywający w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. Należy również pamiętać, że w polskich zbiorach znajdowało się znacznie więcej dzieł malarskich pędzla największych i najbardziej cenionych mistrzów taki jak np. Rubens, Rafael czy Botticelli. Niestety ogromna część prac należących do polskich kolekcji uległa grabieży w trakcie II wojny światowej i już nigdy nie wróciła do prawowitych miejsc.
Bibliografia:
[1]. Izabela Witkowska-Martynowicz, Krajobraz z miłosiernym samarytaninem, https://www.zamek-krolewski.pl/zwiedzanie/archiwum-wystaw-czasowych/leonardo-da-vinci-dama-z-gronostajem-i-inne-arcydziela-ze-zbiorow-muzeum-ksiazat-czartoryskich-w-krakowie/krajobraz-z-milosiernym-samarytaninem [data dostępu: 22.09.2021].
[2]. Rembrandt. Krajobraz z miłosiernym samarytaninem, https://mnk.pl/wystawy/rembrandt-krajobraz-z-milosiernym-samarytaninem [data dostępu: 22.09.2021].
[3]. Michał Walicki, Rembrandt w Polsce, “Biuletyn Historii Sztuki” 1956, nr 3, s. 323-324.
[4]. Katarzyna Bik, Rembrandt Harmenszoon van Rijn : Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, https://media.mnk.pl/images/upload/pliki/dla_mediow/PDF/MNK%20Info_Rembrand_Krajobraz%20z%20milosiernym%20Samarytaninem_OK.pdf [data dostępu: 22.09.2021].
[5]. Leszek Lubicki, A wszystko zaczęło się w Puławach. Rembrandt w Polsce, https://niezlasztuka.net/o-sztuce/krajobraz-z-milosiernym-samarytaninem-rembrandt/ [data dostępu: 22.09.2021].
[6]. Rembrandt. Krajobraz z miłosiernym samarytaninem, op.cit.
[7]. Martyna Kliks, Gdzie się podział „nasz Rembrandt”? Losy obrazu „Uczony przy pulpicie” ze zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie, https://www.historiaposzukaj.pl/wiedza,obrazy,1590,obraz_uczony_przy_pulpicie_rembrandta_ze_zbiorow_zamku_krolewskiego_w_warszawie.html [data dostępu: 22.09.2021].
[8]. M. Walicki, Rembrandt w Polsce, op.cit., s.323.
[9]. M. Kliks, op.cit.
[10]. Ewa Grochowska, Czy wiesz, że w Warszawie są obrazy Rembrandta? Jak trafiły na Zamek Królewski?, https://polonia.nl/2019/10/18/w-warszawie-obrazy-rembrandta/ [data dostępu: 05.10.2021].
[11]. Portrety. Rembrandt i… , https://www.zamek-krolewski.pl/zwiedzanie/archiwum-wystaw-czasowych/portrety.-rembrandt-i… [data dostępu: 11.10.2021].
[12.] ks. Bolesław Przybyszewski, Sąd ostateczny Jana Memlinga w Muzeum Pomorskim w Gdańsku, [w:] Nasza Przeszłość : studia z dziejów Kościoła i kultury katolickiej w Polsce, Kraków 1979, tom 52, s. 117.
[13]. Ibidem.
[14]. Ibidem.
[15]. Ewa Olkuśnik, Diabły i anioły w rękach piratów. Historia obrazu Hansa Memlinga w w Muzeum Narodowym w Gdańsku, https://www.historiaposzukaj.pl/wiedza,obrazy,166,obraz_sad_ostateczny_hansa_memlinga.html [data dostępu: 13.10.2021].
[16]. Jowita Jagla, Hans Memling „Sąd Ostateczny”, https://niezlasztuka.net/o-sztuce/hans-memling-sad-ostateczny/ [data dostępu: 13.10.2021].
[17]. Hans Memling, Sąd Ostateczny 1467-1473, http://sadostateczny.mng.gda.pl/ [data dostępu: 13.10.2021].
[18]. Ibidem.
[19]. Izabela Witkowska-Martynowicz, Dama z gronostajem, https://www.zamek-krolewski.pl/zwiedzanie/archiwum-wystaw-czasowych/leonardo-da-vinci-dama-z-gronostajem-i-inne-arcydziela-ze-zbiorow-muzeum-ksiazat-czartoryskich-w-krakowie/dama-z-gronostajem [data dostępu: 14.10.2021].
[20]. Małgorzata Chmielewska, Anna Grochowska Angelus, Katarzyna Novljaković, O jedynym w Polsce obrazie Leonarda da Vinci, Uwagi konserwatorów, [w]: Rozprawy Muzeum Narodowego w Krakowie, Kraków 2011, tom IV, s.200.
[21]. Ibidem.
[22]. Ibidem, s. 199.
[23]. Ibidem, s.200-201.
[24]. I. Witkowska-Martynowicz, Dama z gronostajem, op.cit.
[25]. Ibidem.
[26]. Janusz Wałek, Umizgi króla i pędzel Leonarda zaletą tego obrazu, „Spotkania z zabytkami” 2018, nr 3-4, s. 5.
[27]. Ewa Olkuśnik, Tajemnica kochanki księcia Lodovica – Obraz ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, https://historiaposzukaj.pl/wiedza,obrazy,168,obraz_leonarda_da_vinci_z_mnk.html [data dostępu: 18.10.21].
[28]. Ibidem.
[29]. Paulina Koch, Claude Monet, Plaża w Pourville, 1882, https://mnp.art.pl/claude-monet-plaza-w-pourville-1882/ [data dostępu: 18.10.2021].
[30]. M. Piotr Michałowski, Plaża w Pourville Claude’a Moneta znów w Poznaniu, „Cenne, bezcenne, utracone” 2011, nr 1, s. 9.
[31]. Ibidem.
[32]. Ibidem, 11.
[33]. P. Koch, op.cit.
Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, Harmensz Rembrandt van Rijn, 1638, olej na dębowej desce, 46,2 x 65,5 cm, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie
Dziewczyna w ramie obrazu, Rembrandt van Rijn, 1641, olej na desce topolowej, 105,5 x 76,3 cm, Zamek Królewski w Warszawie
Uczony przy pulpicie, Rembrandt van Rijn, 1641, olej na desce topolowej, 105,7 x 76,3 cm, Zamek Królewski w Warszawie
Sąd Ostateczny, Hans Memling, ok. 1467-1471. Panel, 242 × 180,8 cm i 242 × 90 cm (x 2), Muzeum Narodowe w Gdańsku
Dama z gronostajem, Leonardo da Vinci, ok.1490, olej i tempera na desce, 54 cm x 39 cm, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie
Plaża w Pourville , Claude Monet, 1882, olej na płótnie, 60 × 73 cm, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Madonna pod jodłami, Lucas Cranach starszy, ok. 1510, olej na desce, 71 x 57 cm, Muzeum Archidiecezjalne we Wrocławiu
Ekstaza św. Franciszka, El Greco, ok. 1575 – 1580, olej na płótnie, 106 x 79 cm, Muzeum Diecezjalne w Siedlcach