Ta strona korzysta z plików cookies. Więcej informacji.

Joanna Sierko-Filipowska

Ostatnie kuszenie


olej / płótno

100 x 150 cm


Praca archiwalna


Przeczytaj biogram artysty
Obejrzyj wizualizację pracy we wnętrzu

Biogram

Joanna Sierko-Filipowska

Joanna Sierko-Filipowska

Joanna Sierko-Filipowska

Urodziła się 13 lutego 1960 roku w Białymstoku – artystka malarka.
Wychowywała się w rodzinie lekarzy, jej ojciec, Stanisław Sierko także zajmuje się malarstwem. W 1985 roku ukończyła z wyróżnieniem wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie u prof. Haliny Chrostowskiej. Aneks do dyplomu z zakresu malarstwa uzyskała w pracowni prof. Jerzego Tchórzewskiego.
Zaraz po ukończeniu studiów, w 1986 roku otrzymała stypendium twórcze przyznane przez Ministra Kultury i Sztuki.

Artystka mieszka i tworzy w Komorowie koło Warszawy.

Krótko o twórczości Joanny Sierko-Filipowskiej

Artystka uprawia malarstwo figuratywne. Jej obrazy są romantyczne, subtelne o charakterystycznej kolorystyce. Przedstawia świat marzeń i baśni, elfy, nimfy, chimery, anielice, tancerki, kobiety ze skrzydłami i w powłóczystych sukniach, wróżki, dzieci i dziewczyny oraz akty kobiece. Bajkowe krajobrazy z dużą ilością fantazyjnych roślin, morze i niebo o różnych porach dnia i roku. Z jej obrazów emanuje niewinny erotyzm.

 

Wystawy indywidualne

1985 – pierwsza wystawa indywidualna, TPSP, Warszawa
1987 – Interpress, Warszawa
1988 – KMPiK Mokotów, Warszawa
1991 – Galeria “Canaletto”, W-wa
1992 – Galeria “Tess”, Pruszków
1993 – Hotel “Oberla”, Wiedeń, Austria
1994 – Galeria “Akcent”, Białystok
1995 – Artis Tower Hotel, Wiedeń, Austria
1996 – pokaz “Zaczarowany ogród”, Komorów k. Warszawy
1997 – pokaz w Teatrze Wielkim, Poznań
pokaz w Teatrze im. A. Węgierki, Białystok
pokaz w Teatrze Wybrzeże, Gdańsk
1999 – Galeria “Zapiecek”, W-wa; 2000 – Galeria “Pod Atlantami”, Wałbrzych
2001 – Galeria “Zapiecek”, W-wa
2002 – Centrum Finansowe Puławska, Warszawa
Galeria Fundacji Kresy 2000, Nadrzecze k. Biłgoraja
wystawa w Galerii “Zapiecek”, W-wa

Wystawy zbiorowe

1984 – Galeria “Im Wasserviertel”, Duisburg, Niemcy
1986 – BWA, Sopot
1987 – Kordegarda MKiS, W-wa
1989 – BWA, Słupsk; Muzeum, Lębork
1990 – Hotel “Le Bristol”, Villars, Szwajcaria
1993 – udział w plenerze “Białowieża 93” i wystawie poplenerowej w BWA, Białystok
1996 – udział w plenerze “Białowieża 96” i wystawie poplenerowej w galerii “Marszand”, Białystok
2001 – udział w plenerze w Kamionie i wystawie poplenerowej, Katowice, Wieluń, Sieradz (2002)

Recenzje

Pamiętam pierwsze ”oko w oko” z Joasią Sierko i jej obrazami. Ładna dziewczyna o jasnych włosach i sympatycznym uśmiechu.
A jej obrazy?
Teraz, kiedy prosiła mnie o napisanie wstępu do katalogu, przypominała mi, że pierwszy raz długo patrzyłem na jej obrazy bez słowa. Ona oczywiście niecierpliwie czekała na moją reakcję, ale nie tylko ona, inni studenci również. Bo nie ulegało wątpliwości, że Joasia jest na terenie naszej uczelni jakimś „Odmieńcem”. Ale jakim? Czy takim, który jest prawdziwym artystą? (bo prawdziwymi artystami są częściej odmieńcy niż ci, którzy nawet sprawnie „maszerują” w jakimś tam szeregu). Czy też takim, którego odmienność od otoczenia wynika po prostu z faktu, że Joasia Sierko jest tym rzadkim „szlachetnym odmieńcem”, jakkolwiek jakość plastyczna jej obrazów pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. A moje długie milczenie to czas potrzebny do namysłu, jak zacząć z nią rozmawiać, jak ją prowadzić, żeby nie zgubiła tego, co ma w sobie, a równocześnie nie „grzeszyła” przeciwko dekalogowi malarskiej sztuki.
Jej obrazy wskazywały na to, że widziała surrealistów, symbolistów, sztukę fantastyczną, która powstaje z marzenia, wyobraźni, uczucia, która nie jest „czystym malarstwem” (czy w ogóle takowe istnieje, albo inaczej, co właściwie ten termin oznacza?).
Ale równocześnie jej obrazy świadczyły o tym, że Joasia maluje tak nie dlatego, że z tego rodzaju sztuką się zetknęła, polubiła ją i chce ją naśladować, lecz dlatego, że tak malować po prostu musi, bo do tej rodziny artystycznej autentycznie należy. Tylko że takim malarzom – marzycielom, malarzom – poetom, zwłaszcza w aktualnej sytuacji sztuki, grozi wiele niebezpieczeństw: tania pozorna poetyczność, sentymentalizm, wtórność, no i wreszcie podszepty złego smaku.
A tu mi się jeszcze do takiej sztuki młoda i ładna dziewczyna zabiera – strach pomyśleć, co z tego może wyniknąć! Ja się jednak nie przestraszyłem. Pomodliłem się tylko po cichu, żeby ją mądre, znające się na malarstwie duchy prowadziły tą ciekawą ale niebezpieczną drogą, którą sobie wybrała, bo – powtarzam – nie ulegało dla mnie wątpliwości, że nie takie lub inne wzory, lecz jej autentyczna osobowość i wyobraźnia każe jej tak właśnie malować, a nie inaczej, choć malarstwo to wymaga dużo więcej wysiłku, choćby przez swą precyzję warsztatową niż nonszalanckie malarstwo w innych konwencjach przeważnie uprawiane przez studentów.
I nie pomyliłem się, Joasia robiła stale wyraźne postępy i coraz lepiej artykułowała plastycznie swoje sny, marzenia, metafory. I nadal się rozwija. Jest to bardzo osobiste malarstwo, operujące plastyczną metaforą, przekonujące, szczerze, pozbawione drastyczności, surrealizmu i taniego sentymentalizmu, wpisujące się w piękny wątek naszej sztuki, który wyznaczają tacy artyści jak Malczewski, Wojtkiewicz, Mikulski.
Życzę Ci dalekiej drogi, tej Twojej własnej zaczarowanej drogi, Joasiu.
Prof. Jerzy Tchórzewski

Nadając światu przywołanemu z marzeń i wyobraźni tak materialny wizualnie kształt artystka nie traktuje go jednak ze śmiertelną powagą.Utrwala jego wizję nie bez szczypty, bardzo delikatnej, ironii i z lirycznym poczuciem humoru.
Twórczość Joanny Sierko zaprasza widza w nierealną rzeczywistość dobrej bajki, której atmosferę przesyca prowokujący, ale niewinny erotyzm.
Powołuje świat pełen wewnętrznej harmonii, niczym wspomnienie szczęśliwych wakacji z odległego już dzieciństwa. Patrząc na jej obrazy możemy doń powrócić chociaż na chwilę …
Kinga Kawalerowicz

 

Zawsze czekam na obraz. Patrzę i czekam. Są obrazy, które milczą. Są takie ,które szepną kilka słów bliższych lub dalszych mojej wyobraźni, ważnych lub mniej ważnych. I takie, przed którymi nie sposób się nie zatrzymać. Stajemy urzeczeni bądź zbuntowani, zaczarowani bądź ugodzeni… Joannie Siekierko udaje się wciągnąć nas w podróż pełną tajemnic.
Para zakochanych ludzików na łupince z kwiatowego płatka. Słychać plusk wody i cichą rozmowę tych dwojga. Są tak mali, że kaczeńce sięgają im do ramion. Jest cisza przed burzą. Ciemne chmury słońce, spadnie deszcz i wionie porywisty wiatr. Co się stanie z parą zakochanych?
Chłopczyk – wędrowiec w czerwonej czapce krasnoludka chciał przejść przez jezioro. Z mgły wyłania się Anioł Stróż z wielkimi opiekuńczymi skrzydłami. Ostrzeże go, nie pozwoli pójść dalej… Niesamowite zjawisko, niesamowite światło! Anioł ma wspaniałe skrzydła drapieżnego ptaka. Skrzydła są groźne, ale on jest mocny i dobry. Niebieski ptak o ciele silnego mężczyzny…
Marta Klubowicz – Sukces nr.3 1992

Purpurowe róże są tak pełne i ciężkie, że za moment opadną. Kwiaty pachnącego groszku oplatają ścianę gęstwiną monstrualnych różowych kwiatów. W sztuce Joanny, tak jak w młodopolskim malarstwie przerysowana natura jest symbolem uczuć. Samotność, tajemnica, strach przed przemijaniem mieszają się z zachwytem nad urodą świata i rozkwitem. – Chcę, żeby moje obrazy opowiadały historię, żeby pokazywały emocje.
Katarzyna Rzehak – Twój Styl 2002

Zarówno ona jak i mistrz malarki z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie prof. Jerzy Tchórzewski dostrzegają bardziej oczywiste zauroczenie malarstwem modernizmu polskiego: Jackiem Malczewskim, Józefem Mehofferem, Vlastimilem Hoffmanem. Jest, zresztą, tych zauroczeń, zapożyczeń czy cytatów więcej. Anioły ze „Spotkania” skrzydła mają gotyckie, jakby przeniesione ze średniowiecznych obrazów tablicowych czy ikon. A jednocześnie te same anielice są ubrane w bieliznę, jaką dziewczyny nosiły w XIX wieku. „Wenus słodkowodna” nawiązuje do słynnego obrazu Sandra Botticellego. W „Trzech muszkieterach” jest coś z obrazów Tadeusza Makowskiego, w innych klimatach i motywy z ilustracji Jana Szancera do baśni Andersena. Ba, gdzieniegdzie zwłaszcza w detalach – motylach i liściach lepiężnika widać nawet wpływy hiperrealizmu. Czy malarce można zatem stawiać zarzut wtórności i niesamodzielności, epigonizmu spóźnionego o 100 lat a nawet więcej? Nie, absolutnie nie. Joanna Sierko przeskakuje sobie po prostu jak motyl z kwiatka na kwiatek z jednej estetyki w drugą, lekko pokpiwa sobie z krytyków. Charakterystyczne, zresztą, dla pastiszu cytaty z innych malarzy lub zgodnie z manierą postmodernizmu nadawanie przedmiotom nowych sensów (np. jabłka wiszące na sznurku i przypięta doń jak bielizna klamerkami) dodają płótnom Joanny Sierko lekkiej autoironii, szczypty dobrego humoru. Bo są w jej życiu takie momenty, kiedy chce nam swymi obrazami coś ważnego powiedzieć, ale są i takie, kiedy swym malowaniem się bawi, starając się swą pogodą ducha wprawić w lepszy nastrój również widza. Jakby chciała nam powiedzieć – ja potrafię i tak i siak, i jeszcze nie jedno wam pokażę.
Henryk Urbanowski – ELITY 2002